Patryk bardzo dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w zbiórkę, bo teraz razem z braćmi dokazuje tarzając się po podłodze i w czasie zabawy zapomina o swoje chorobie.
To przyjemność patrzeć na beztroską zabawę synów - DZIĘKUJEMY!
Patryk i jego potrzeby.
Mój synek Patryk w wieku 3 lat zachorował na złośliwą odmianę guza mózgu – medulloblastoma. Przeszedł radio i chemioterapię, a teraz walczy z ich skutkami. Od kilku lat nosi aparaty słuchowe, dzięki czemu zaczął mówić dużo wyraźniej i bardziej zrozumiale. Nadal przyjmuje hormon tarczycy, a pod koniec zeszłego roku zaczął też dostawać w formie codziennych zastrzyków hormon wzrostu. W prawdzie doszedł teraz codzienny ból głowy ale przy tych bólach co Patryś miał wcześniej te są do wytrzymania. Mamy zatem nadzieję, że pomoże mu to w jakimś stopniu wyciągnąć się do góry i tak bardzo nie odbiegać wzrostem od rówieśników. Byle tylko nie urosło to co nie potrzebne...
Od września zeszłego roku Patryś wraz z bratem Nikodemem rozpoczął edukację w szkole. Nauka pisania, czytania i niestety ale okazało się, że oczy Patryka są w kiepskiej formie. Ma sporą wadę wzroku i nie widzi przestrzennie. Zaczął więc dzielnie nosić okulary i w ramiach terapii zasłaniamy jedno oko aby pobudzić drugie do pracy. Za kilka miesięcy kontrola i zobaczymy co dalej. Najważniejsze że jest z nami.
Nie mogę spokojnie patrzeć, jak moi synkowie bawią się na gołym betonie, stąd moja prośba o pomoc w zakupie wykładziny. Odwdzięczę się w każdy możliwy sposób.
O mnie
Od kilku lat staram się znaleźć własny kąt, jednak zawsze wyskakiwało coś nieprzyjemnego lub wręcz katastrofalnego. 5 lata temu kiedy w zasadzie miałem i odpowiednie środki, pracę, widoki na kredyt na zbudowanie własnego domu (posiadałem działkę z aktualnym pozwoleniem na budowę) zachorował mój najstarszy syn, Patryk. W móżdżku zainstalował się złośliwy nowotwór atakujący układ nerwowy, medulloblastoma. Wszystkie środki w ciągu pół roku przestały istnieć, mój pracodawca zwolnił mnie prawie natychmiast bo" teraz się będziesz zajmował rodziną a nie pracą". Pozwolenie się przedawniło. Patryk obecnie jest po usunięciu (przynajmniej częściowo) guza, radio i chemioterapii. Na dzień dzisiejszy wygląda na to że dochodzi do siebie, zajmujemy się usuwaniem negatywnych skutków leczenia (aparaty słuchowe w uszach, leczenie zeza, wymuszenie działania hormonów - Patryk nie rośnie prawidłowo bo miał naświetlany cały układ nerwowy, kręgosłup i głowę) jest niestabilny, wpada na ściany, przewraca się) do tego niewyraźnie mówi no i ma wyraźne problemy z cała gospodarką hormonalną. Z dnia na dzień to może tak nie widać, ale dochodzi do siebie. Ma szansę na normalne życie. Rok temu straciłem dobrze płatną pracę bo byliśmy z Patrykiem w szpitalu na rezonansie, który ma aż dwa razy w roku. W ciągu całego roku pracy opuściłem ze 4 dni (żadnego urlopu nie brałem poza tymi dniami). Właściciel firmy nie potrafił zrozumieć że 2 stycznia nie leczę kaca w domu, ale spędzamy ten czas w szpitalu (oddzielna historia, jak wygląda służba zdrowia) i że o urlop na ten dzień wnioskowałem miesiąc wcześniej. Obecne dochody nasze (żona nie pracuje bo opiekuje się dziećmi - została zwolniona z pracy w chwili urodzenia Patryka) pozwalają na życie. I nic więcej. Chłopaki są ubrani, mają co jeść. Dostaliśmy już prawie kompletnie wyposażoną łazienkę, inna firma zaoferowała nam płyty kartonowo - gipsowe wraz z wszystkimi elementami niezbędnymi do ich położenia, jeszcze inna farby...). Wszystkie środki finansowe, czy materiałowe są wykorzystywane tylko i wyłącznie przez nas na nasz własny użytek co można w każdej chwili sprawdzić. Jestem zdesperowanym ojcem 8, 6 i prawie dwulatka. Od 8 lat sam utrzymuję teraz już 5 osobową rodzinę.