Pomóżmy Natalii żyć bez szpitali
Witam serdecznie.Pilnie potrzebujemy nieosiągalnej dla nas kwoty na badania genetyczne, aby uwolnić córkę od szpitali. Same badania będą kosztowały 3.880 zł, a dochodzą pozostałe wydatki związane z jej zdrowiem. Jestem w rozpaczy.
Jestem mamą wspaniałej 10 letniej córeczki Natalii. Z córką od urodzenia były problemy z brzuszkiem, jednak lekarze uspokajali, że to nic złego.
Nasz koszmar zaczął się 2 lata temu od grypy jelitowej. Córka przeszła ją okropnie - pobyt w szpitalu, potem następna niby "grypa jelitowa" i następna. Każda kończyła się w szpitalu. Z córcią było bardzo źle - schudła, nic nie jadła. W trakcie pobytu w Klinice Gastrologii Pediatrii Dziecięcej Prokocim okazało się, że w brzuszku córki jest więcej problemów jak jeden i wymaga dalszych badań i konsultacji. Ma też nietolerancję krzyżową - fruktozemia i laktoza, dodatkowo zapalenie jelit, reflux zapalenie trzustki. Dostaliśmy w klinice zalecenia i ustaliliśmy następne pobyty w szpitalu, bo są kolejki na badania i każdy musi czekać na swoją. Jednak córka trafiła w drugiej dobie po pobycie w klinice znowu do szpitala. Musimy zrobić rozszerzone badania genetyczne, niestety fundusz nie da nam ani grosza, no może 100 zł na te badania, bo to rzadka choroba genetyczna a od tych badań zależy życie i żywienie córki, bo w chwili obecnej jest na o wiele gorszej diecie jak cukrzycy, bo cukier i fruktoza, malitole, sorbitole i inne jest we wszystkim, nawet w lekach i szczepionkach. Szczepionki dla córki też nie mamy, ponieważ zawiera sorbitole, manitole i i inne ukryte zagrożenia dla Natalii, np E 47. A że mamy daleko do kliniki, to są koszty wyjazdu, jedzenie w termosach, bo nie możemy jej podać gotowego jedzenia. Najgorsza jest ta drastyczna dieta i to, że nie mamy za bardzo jak zachoruje jakich leków podać. Jak każde dziecko chciałaby coś dobrego zjeść. Od tych badań uzależnione jest jej żywienie. Dziecko nie może jeść nic innego jak tylko to co zrobimy z naturalnych produktów i tylko tych, które jej wolno! Tutaj są ograniczenia mąki - tylko bez glutenu, bo innych też nie może. Warzyw i owoców też nie może. Dieta jej (bardzo droga) jest pod stałą kontrolą dietetyka, bo dziewczynka rośnie a niestety taka dieta prowadzi do anemii. Wyjazdy na klinikę i konsultacje oraz leczenie pochłania wszystkie pieniądze jakie posiadamy. Problem jest też, gdy zachoruje, bo każdy lek musimy sprawdzać skład leku. Nie sądziłam, że to tak duży problem. Musimy też dostosować pokój do jej potrzeb. Nie poddam się, muszę córkę z tego wyleczyć, bo bardzo ją kochamy.
Dlatego proszę o pomoc, każda złotówka się liczy.
To straszne że w Polsce musimy żebrać na leczenie naszych dzieci i nas.