Chciałam podziękować z całego serca wszystkim Darczyńcom, którzy wsparli mojego synusia, Micka. Dziękujemy za okazanie cudownych serduszek i napełnienie mnie przekonaniem, że Anioły istnieją. Za te pieniążki pojedziemy z synkiem w góry i spełnimy jego marzenie. Buziaczki od Majkusia.
Marzenie synka. Zbieramy na wyjazd w góry.
Mój synek choruje na rzadką, nieuleczalną chorobę i nasze życie toczy się w czterech ścianach. Jeśli wychodzimy z domu, to na badania, do lekarza lub na rehabilitację. Mikuś jest uczulony "na wszystko". Powinien przebywać w sterylnych warunkach, w krystalicznie czystym otoczeniu. Mieszkamy na Śląsku i trudno tu mówić o przebywaniu na "świeżym powietrzu". Dlatego wyjazd w góry, powyżej wszelkiego smogu byłby dla mojego synka jak nowy oddech. Niestety, jeśli gdzieś wyjeżdżamy, to są to refundowane przez NFZ turnusy lecznicze, na których moje dziecko jest dla własnego dobra "maltretowane" przez lekarzy i terapeutów. Mick marzy, żeby wyjechać "tak sobie", bez leczenia, bez zabiegów, bez wstawania o określonej porze i przerywania zabawy w najfajniejszym momencie, bo trzeba iść na ćwiczenia. Synek chciałby mieć chociaż kawałek wakacji takich, jak jego rówieśnicy.
Tymczasem wszelkie pieniądze, jakimi dysponujemy przeznaczamy na leki dla małego. Pochłaniają one większość dochodów i nie stać nas na taki wyjazd.
Mamy nadzieję na pomoc dobrych ludzi.
Każda złotówka się liczy,aby mogło się spełnić marzenie chorego dziecka.
Jestem mamą niepełnosprawnego 9-letniego chłopca. Synuś choruje na bardzo rzadką chorobę Zespół Hiper IgE - na świecie tylko 250 osób na nią choruje. Z powodu tej choroby ciągle zamknięci jesteśmy w domu, bo dziecko jest uczulone na wszystko. Koszty miesięczne potrze dla synka to 3000 zł i na nic więcej nie wystarcza nam pieniędzy. Ja zapomniałam po 24h opiece, że istnieję jeszcze jako kobieta. Nie pamiętam, kiedy byłam u kosmetyczki lub w kinie. Jak tu żyć, kiedy brakuje na wszystko, a mój synuś jest najważniejszy.