Bardzo dziękujemy za pomoc.
Jesteśmy wdzięczni, że w tak trudnych chwilach możemy na was liczyć.
Nawałnica
Mieszkamy w okolicach Chełmży. W nocy 11/12.08.2017 nad naszym domem przeszła nawałnica. Zostało zniszczonych wiele gospodarstw, połamało wile drzew, zerwało przewody elektryczne, byliśmy bez łączy.
Ze strony Urzędu Miasta wyczytaliśmy, że ucierpiało 100 domów mieszkalnych i 350 budynków gospodarczych. W TYM NASZE.
Nie zdawaliśmy sobie sprawy z siły żywiołu, dopóki nas nie dosięgnął.
Cieszymy się, że żyjemy, nikomu z domowników nic się nie stało, nikt nie ucierpiał na zdrowiu. Poczytujemy to jako wielkie szczęście.
Niestety, szczęście ominęło nasz dom i obejście. Wichura zniszczyła cały dobytek naszego życia. Zerwany jest dach z mieszkania, obory i garaży. Nasze mieszkanie zostało zalane potokami wody z nieba. Zniszczone zostały meble, zalana zawartość szaf i szuflad, ucierpiały wszystkie narzędzia itp.. Potłuczone okna nie chronią przed chłodem i dalszymi opadami. Solidny płot wiatr położył jak lekki parawan. Porwało nam wszystkie drobiazgi z podwórka i wywiało Bóg wie, gdzie.
Na posesji leżą połamane i powyrywane drzewa.
Nie możemy liczyć na pomoc rodziny i sąsiadów, gdyż oni również ucierpieli w tym kataklizmie. Pomimo ciężkiej sytuacji wspieraliśmy się wzajemnie bezpośrednio po nawałnicy. Cała okolica jest zrujnowana, lecz dzięki "pospolitemu ruszeniu" udało nam się uporządkować obejścia, udrożnić drogi, uporządkować powalone pnie. Jednak wszystkie zabezpieczenia są jedynie prowizoryczne. Potrzeba konkretnych, docelowych, stabilnych rozwiązań usuwania zniszczeń.
Przezornie byliśmy ubezpieczeni, jednak zniszczenia są tak wielkie, że pieniądze z ubezpieczenia nie pokryją wszystkich strat.
Otrzymamy pomoc z Urzędu Gminy, ale i ona będzie bardzo ograniczona.
Wszelkich odszkodowań nie wystarczy na naprawę wszystkiego. Mimo niewielkich oszczędności nie damy rady pokryć kosztów naprawy domu.
Nie myślimy o nowych tynkach, ładniejszych oknach, parkietach i tapetach na ścianie. Potrzebujemy po prostu dachu nad głową, szczelnego zamknięcia otworów okiennych, suchej podłogi, łóżka do spania.
Co się dało - wysuszyliśmy, co potrafiliśmy - naprawiliśmy.
Na więcej nie mamy ani sił, ani środków.
PROSIMY O POMOC